Wojna płci Urocza amazonka z worka wyciąga strzałę amora I biodrami oplata białego konia jak pytona wąż boa W jej włosach jest woal a na szyi kolczasta obroża Mówi że kocha ciepły blask ognia oblizując tą krawędź noża Uzbrojony kupidyn w sidłach modliszki traci swe zmysły Przez wszystkie bogini naciski jest bliski kolizji psychiki Bo miłość to pole walki lecz my tu nie jesteśmy wrogami Chociaż te macki ekstazy będą adorowały tylko wygranych Opętanym przez wenus brakuje tlenu na dnie akwenu Tam gdzie marynarz u steru żyje według filozofii zen reguł W sercu ma każdy szczegół tego afektu westchnień obiektu Podczas gorącego seksu co nie jest domeną intelektu Tylko tеmperamentu by wyjść na prostą z ostrego zakrętu I bеz zbędnego lęku lecieć za rękę ku temu niebu Ku szczęśliwemu zakończeniu wszelkich nieporozumień Nawet gdy los kopie po dupie a eros nie może się unieść Obie płcie wirują razem pogrążone w tej ekstazie Na obrazie ciała nagie zatopione są w niagarze Jak ogień i woda w ogrodach gdzie kwitną te bazie Żyją w oazie ale walczą by nie ulec skazie Tak ze sobą walczą że wciąż razem salsę tańczą Gdzie gościu dzierży młot a ona stanowi kowadło Gdy płonie kadzidło wtedy się zajmują tantrą I także gaśnie światło żeby móc się poczuć śmiało